
Cechy dakarowej Toyoty Hilux
Kuba Przygoński, który ściga się dakarową odmianą Hiluxa, zdradza, co w rajdówce zrobiło na nim największe wrażenie.
Toyota Hilux to jedna z wizytówek japońskiej marki. Auto od dekad jest synonimem prawdziwego pick-upa. Jednak sławę zdobyła także jej rajdowa wersja. Hilux od blisko dekady niemal rokrocznie kończy morderczy Rajd Dakar w pierwszej trójce, a od sezonu 2020 właśnie z tego modelu korzysta Kuba Przygoński. Polak za kierownicą Hiluxa zdobył swój pierwszy tytuł mistrza Polski w rajdach terenowych, a w styczniu w dakarowej rywalizacji na bezdrożach Arabii Saudyjskiej zajął czwarte miejsce.
Samochód jedynie zewnętrznie przypomina model dostępny w salonach, ponieważ budowa auta różni się pod każdym względem. Rurowa klatka bezpieczeństwa obłożona jest nadwoziem z włókna węglowego. Pod maską kryje się 5-litrowy, wolnossący silnik V8 o mocy dochodzącej do blisko 400 KM. Silnik zamontowano nie nad przednią osią, ale za nią, między kierowcą i pilotem - wszystko po to, by jak najlepiej rozłożyć masę. Chłodnica została przeniesiona na tył. Do tego podwójne sprężyny, które pomagają wylądować po dalekich skokach na wydmie, osłony chroniące podwozie i podzespoły. I napęd na cztery koła. “DNA Toyoty czuć w tym samochodzie. Nasz Hilux powstaje w Toyota Gazoo Racing w RPA i od cywilnego różni się dość znaczenie. To prawdziwa pustynna rakieta” - mówi Przygoński.
Dostosowanie Toyoty Hilux do rajdowej rywalizacji wymagało mnóstwa pracy inżynierów i mechaników. Poza specyfikacją techniczną samochód ma też szereg rzeczy, które są po prostu niezbędne w trakcie zawodów. Co zrobiło na Przygońskim największe wrażenie? “Hydrauliczne podnośniki, które podnoszą samochód z lewej lub z prawej strony. W razie przebicia opony jesteśmy w stanie szybko zmienić koło. Ale pomagają w jeszcze jednej rzeczy. Gdy się zakopiemy się na pustyni, to pierwszą rzeczą, którą robimy, jest uruchomienie tych podnośników. Poprzez podnoszenie i opuszczanie jesteśmy w stanie wyciągnąć auto z opresji i postawić je na piasku. I udaje się to często. A gdy nie wyjdzie, trzeba wysiąść i chwycić za łopatę” - zdradza kierowca rajdowy.
Imponujące rozmiary ma też zbiornik paliwa. “Żeby przejechać odcinek, który ma między 500 a 800 km na Rajdzie Dakar, potrzeba potężnego zbiornika paliwa. W dakarowej Toyocie Hilux mam 500-litrowy zbiornik paliwa, który jest umieszczony za fotelami kierowcy i pilota” - wyjaśnia Przygoński i zaznacza, że do ogromnego baku wlewa paliwo z normalnej stacji benzynowej. “Wiele osób myśli, że samochód dakarowy jeździ na kosmiczne paliwo, a wcale tak nie jest, bo ścigamy się na paliwie dostępnym na każdej stacji benzynowej. Chodzi o to, żeby wszyscy zawodnicy mieli równe szanse. Jednakowe, ogólnodostępne paliwo pozwala zrównoważyć wyniki i osiągi samochodów” - mówi./oprac. ns/
Foto: Toyota/archiwum Jakuba Przygońskiego
Zobacz podobne artykuły:
Kolejne rekordowe Safari Toyoty?
Wiadomości / Moto sport
2025.03.20
Kajetanowicz – nowy sezon i nowy samochód
Wiadomości / Moto sport
2025.03.17
Toyota z nowym elektrycznym modelem
Wiadomości / News
2025.02.26
Kajetanowicz na mecie Rajdu Safari
Wiadomości / Moto sport
2025.03.24
Lexus Surf LX Concept - Jedyny taki dla surferów
Prezentacje / Concept Cars
2025.03.22
Alfa Romeo – koniec z silnikami benzynowymi?
Wiadomości / News
2025.03.21