Na wschód Australii - III Etap: Darwin - Cairns
Po kilku dniach pobytu w Darwin w piątek, 6 lutego 2014, wyjechałem szeroką ulicą ze stolicy Północnego Terytorium Australii.
Odnowione stare i nawiązane nowe znajomości pozostaną w tęsknocie. W tamtejszej Polonii każdy pomaga każdemu, nikt nie jest zapomniany. Pani prezes Małgorzata ze swoją adwokacką kancelarią serwuje swoim rodakom często bezinteresowne usługi. Steve Parker oferuje jacht motorowy na połowy Marlina, turkusowa woda, Yacht Club z oknem na świat, plaże białego piasku, klimat, wspaniałe wyżywienie i świadczenia zdrowotne - to wszystko czego potrzebuje emeryt.
Do pokonania: kilka tysięcy kilometrów przez parki narodowe, wśród kraczących, gwizdających papug różnej wielkości i koloru, w stronę Cairns – miejsca wypadów wczasowych okrążonego od wschodu najdłuższą rafą koralową świata, stolicy Północnego Stanu Queensland.
Po drodze odbiłem w stronę stolicy Kakadu Narodowego Parku – Jabiru ale po wielkim tajfunie, który nawiedził północną Australię droga choć asfaltowa była zamknięta dla ruchu kołowego skutkiem jej zalania od kilku tygodni. Zawróciłem z powrotem na Stuard Highway.
W punkcie rozwidlenia dróg w Tennant Creek zmieniłem azymut by pomknąć na południe i podziwiać geograficzną stolicę środka Australii, miasta solarium krajowego – Alice Springs z jej monolitową skałą w pobliżu wynużającą się z pustyni, która przyciąga turystów z całego świata. W decyzji pomogła mi kondycja Mitsubishi, który bez zarzutu jedzie lepiej z dnia na dzień. A najważniejsze - niezawodnie. Im więcej kilometrów przybywa na liczniku, tym silnik pracuje równiej i ciszej. Aż się chce przycisnąć na gaz, górki nie mają znaczenia. Przy wyprzedzaniu licznik „w sekundzie” pokazuje 150 km/h. Za jednym zamachem wyprzedzałem po kilka samochodów na raz. To nie moja wina była to przyspieszenie, które przydaje się kiedy naprawdę potrzebna jest szybkość.
... Jadąc zauważyłem w dali rowerzystę z torbami po bokach roweru. Im bliżej tym rozpoznałem po fladze powiewającej na małym maszciku, że to podróżnik z Polski. Zatrzymałem się będąc ciekaw kondycji rowerzysty. Okazało się, że to mój ziomek z Warszawy – Paweł Białas jest od miesiąca w podróży po wschodniej Australii. Kilka minut dla odpoczynku przydało się w ten upalny dzień.
Do Parku Narodowego z Uluru, odległego około 450 km dobiłem w okolicy południa. Objeździłem unikatową skałę dookoła zatrzymując się na robienie zdjęć i podziwiając ten skalny fenomen natury. Ten znany w świecie monolit skalny Uluru (Ayers Rock) jest kilkukilometrowej długości i ma około 350 m wysokości. Zmienia swój kolor w zależności od pory dnia z ciemnoczerwonego do szarego. Teren należy do Aborygenów - lokalnego szczepu Anangu, który wydzierżawił na wieczność od Australijskiej Agencji, która przystosowała ten teren do zwiedzania.
Dodatkowo pojechałem dla porównania innych występków skalnych z ziemi do Kata Tjuta i Mont Olga odległych o 40 km. Tu skały są monolitowe - dziewięć dużych i 30 małych odróżniających się kształem i wielkością. Kata Tjuta (skały Olgi). Jest to kolekcja mniejszych nieco zaokrąglonych skał, z których Olga przewyższa Uluru o 200 m.
W drodze powrotnej zatrzymałem się na dłużej w Alice Springs by poznać specyfikę obyczajowości miasta i nadrobić korespondencję. Jadąc przeciąłem równoleżnik Koziorożca. W rannych godzinach niestety gniecie się mnóstwo węży, jaszczurek a czasami stuknie się orła czy kruka leniwie ociężale opuszczające drogowe żerowisko.
Tak dojechałem na północ skręcając na wschód w stronę Cairns, miasta leżącego nad Morzem Koralowym i zamykającego III Etap mojej podróży. Od strony morza jest dostęp do jednej z największych raf koralowych świata, ciągnącej się od Cape York Peninsula do połowy stanu Queensland. Znajduje się tam największa marina świata wśród najpiękniejszych koralowych struktur. Miasto otoczone jest atrakcyjnymi plażami ściągającymi wszystkich na wypoczynek. Dla relaksu wybrałem się do Kulturalnego Centrum Aborygenów, by uczestniczyć w pokazie oryginalnych strojów i tańców.
W dniu opuszczenia Cains udałem się na miejską plażę. W pewnym momencie zostałem zaproszony do udziału w celebrowaniu urodzin młodej Chinki. Jej mama przygotowała posiłek dla kilkuset osób „free”. Otwarty stół dla każdego głodnego. Skorzystałem, najadając się na drogę; wybrałem żeberka, sałatę i owoce.
Zmieniła się pogoda, zmienił się teren, zmienił się czas przejazdu pomiędzy miastami. W zachodniej części Australi drogi ciągną się niedaleko brzegu wśród pasm gór z północy na południe. Cruise control stawał się coraz mniej potrzebny.
Następny IV Etap – azymut Sydney.
- Jędrek
Trochę statystyki:
III Etap: Darwin - Cairns: Pokonany dystans: 5 087 km
Wydane na benzynę: 680.- $ USD
Czas przejazdu: 9 dni
Średnia szybkość przygody: 570 km/dzień
Szybkość na trasie: 120 – 130 km/h
Od startu z Adelaidy przejechałem: 13 700 km
Od Redakcji: Nasz podróżnik dotarł już do Alice Springs, miasta położonego na pustynnym terenie prawie w środku kontynentu, otoczonego sporą wyżyną tworząc kotlinę, którą chciano napełnić wodą aby stworzyć kolosalne jezioro w tym pustynnym terenie. Jednakże te tereny są świętym miejscem dla pierwotnych rdzennych mieszkańców Australii i szanując ich prośby nie zrealizowano tych planów. Samo Alice Springs jest niewielką miejscowością z własnym portem lotniczym umiejscowionym właśnie w tej kotlinie, co podobno wymaga od pilotów sporych umiejętności!/WMr./
[gallery ids="45143"]Zobacz podobne artykuły:
Seat Ibiza – Najstarszy egzemplarz w Polsce
Moto fanatyk
2024.03.24
Nowa wystawa w muzeum Škody
Moto fanatyk
2024.03.10
Klasyki Mercedesa na skutym lodem jeziorze St. Moritz
Moto fanatyk
2024.02.27
Holowanie to 9 na 10 interwencji assistance dla motocykli
Finanse / Ubezpieczenia
2024.03.28
Rajd Safari - Kajetanowicz liderem w WRC2
Wiadomości / Moto sport
2024.03.28
Nissany już wkrótce tylko elektryczne
Wiadomości / News
2024.03.28