Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

reklama
Mistrz mrocznych wizji i jego samochody
kalendarz 13/01 2021

Mistrz mrocznych wizji i jego samochody

Ciekawostki

Zwiedzając Muzeum Historyczne w Sanoku, pod wiatą na dziedzińcu Zamku Królewskiego zauważymy zaskakujący eksponat: grafitową Toyotę Corollę 1.6 GLi.

Pierwszym właścicielem tego auta był malarz i fotografik Zdzisław Beksiński, który urodził się 24 lutego 1929 r. w Sanoku. Ulubionym zajęciem młodego Beksińskiego było rysowanie. Najstarszy, zachowany do dziś rysunek przedstawia autobus. W dzieciństwie marzył o karierze reżysera. W 1947 r. po namowie ojca zdecydował się na studia na wydziale architektury na AGH w Krakowie. Tam poznał przyszłą żonę - Zofię Stankiewicz. Po zdobyciu tytułu inżyniera architekta pracował jako inżynier nadzoru budowlanego w Rzeszowie. Beksiński interesował się też fotografią artystyczną oraz eksperymentował z rzeźbą pełnoplastyczną ze stalowej blachy oraz z reliefami z patynowanego gipsu. Rzeźby były montowane na werandzie i w ogrodzie sanockiego domu Beksińskich, wzbudzając duże zainteresowanie przechodniów.

Projektant niechcianych autobusów

Przez kilka lat inżynier Zdzisław Beksiński pracował na pół etatu jako projektant w Sanockiej Fabryce Autobusów. W 1832 r. jego pradziadek Mateusz założył wytwórnię kotłów, która przekształciła się w fabrykę wagonów, by stać się wytwórnią autobusów. Już pierwszy projekt – SFW-1 zaskoczył nadwoziem, którego forma nawiązywała do modnych wówczas w USA i Europie Zachodniej „skrzydeł”. SFW-1 posiadał silnik zamontowany z tyłu, co korzystnie wypływało na przestrzeń we wnętrzu. Epokę i siermiężne realia PRL wyprzedzały także kolejne prototypy SFA-2 w wersji miejskiej i międzymiastowej, SFA-3 oraz kanciasty mikrobus SFA-4 Alfa, projektowany jako następca Nysy N-61. Prototypy, które wzbudzały entuzjazm wśród załogi SFA, były kolejno wykreślane przez decydentów z Państwowej Komisji Oceny Transportu Samochodowego z listy pojazdów skierowanych do produkcji.

Beksiński zaprojektował także logotyp SFA – stylizowaną sylwetkę lecącego bociana. A kiedy dyrekcja skierowała go z działu projektów do malowania propagandowych transparentów z okazji 1 maja i 22 lipca, potomek założyciela fabryki zrezygnował z pracy w SFA. Od tego momentu skoncentrował się już wyłącznie na kreacji artystycznej. Warto dodać, że w jego twórczości pojawiały się motoryzacyjne motywy. Na jednym z obrazów widać ustawione na tajemniczym pustkowiu nadwozie niewielkiego auta, podobnego do Fiata 126 lub Seata 133 obrastające czerwoną pajęczyną. Na innych artysta umieścił zniszczoną karoserię autobusu oraz samochód przypominający nieco wczesnego Forda Sierrę.

Perfekcyjny outsider

Od pierwszego wernisażu w warszawskich Łazienkach (1964) Beksiński zajmował się malarstwem i rysunkiem, rezygnując całkowicie z rzeźby. Na kartonie coraz częściej pojawiały się rysowane tuszem kreślarskim i piórkiem niepokojące wizje, podszyte erotyzmem fantasmagorie z nocnego koszmaru. Artysta tworzył wówczas tajemnicze postacie z maskami zamiast głów, apokaliptyczne kreacje, swoiste memento mori ery atomowej, czasów cywilizacyjnego postępu i jednocześnie bezprecedensowej, wojennej zagłady. Beksiński wykreował własny, niepowtarzalny styl, do którego przyklejono etykietkę „katastrofizmu”. Wielu krytyków zarzucało mu nie tylko ponurą tematykę, lecz także chirurgiczną precyzję i warsztatowy perfekcjonizm. Jak na ironię krytykowali go także niektórzy malarze z artystycznego mainstreamu.

W latach 70. Beksiński był znany jako „malarz okropieństw”. Zdeklarowany introwertyk stał się outsiderem środowiska plastycznego. Unikał dużych ludzkich zbiorowisk i konsekwentnie rezygnował z udziału w wystawach i wernisażach. „Na otwarciach własnych i nie własnych wystaw nie bywam, bo jest to dla mnie potworny stres” – mówił w jednym z wywiadów. Znajomi wspominają go jako człowieka z dużym poczuciem humoru i dystansem do siebie i otaczającego go świata, zamkniętego w sobie, lecz przy tym niezwykle inteligentnego.

Po mrocznych czarno-białych rysunkach nastąpił tzw. okres fantastyczny. Wiele dzieł z tego okresu przypomina ilustracje do wielowątkowego opowiadania science-fiction lub sagi fantasy. Nadal wiodącym motywem było przemijanie. I nadal próbowano zaszufladkować Beksińskiego, zbyt łatwo przypinając mu łatkę „katastrofisty” czy też „malarza koszmarów”. Tymczasem on mówił o swoich dziełach: „W moim przypadku malowanie obrazów nie wynika ze społecznego posłannictwa, lecz z potrzeby ducha. Jest to rodzaj psychicznego skrzywienia, z którym się urodziłem”.

Latem 1977 roku rodzina Beksińskich przeprowadziła się z Sanoka do Warszawy.

Mieszkając w Sanoku, Beksiński jeździł pożyczonym od kolegi, sowieckim motocyklem IŻ-49 o pojemności silnika 350 cm³. Przejechali nim z żoną całe Podkarpacie i dzikie jeszcze wówczas Bieszczady. W latach 60. projektant autobusów rzadko wsiadał za kierownicę, choć posiadał prawo jazdy kategorii A i B. W roli kierowcy częściej zastępowała go Zofia, której jazda samochodem sprawiała dużą radość. Prawo jazdy odebrała 18 sierpnia 1980 r.

Z Sanoka do Warszawy przeprowadzali się miejscową taksówką GAZ-24 Wołga. Jak u tysięcy polskich rodzin, pierwszym samochodem był Fiat 126p. Drugim – także Maluch. Niedługo po rozpoczęciu stałej współpracy z Dmochowskim (1986), Beksiński otrzymał większą kwotę w dolarach za partię obrazów. Według długoletniego dyrektora sanockiego muzeum i biografa malarza, Zdzisława Banacha, malarz wtedy właśnie zakupił pierwszy zachodni samochód – Forda Escorta. Wkrótce jednak zaszalał i nabył japoński samochód sportowy. Malarz nigdy zresztą nie krył fascynacji produktami Made in Japan. Według słów Banacha, który osobiście znał malarza „japońskim samochodem sportowym” była prawdopodobnie Honda. W grę wchodzi więc Prelude 3. generacji lub CRX 2. generacji.

Na blogach motoryzacyjnych, w tekstach o Beksińskim pojawiają się niepoparte jakimikolwiek dowodami informacje, że był on właścicielem tylnonapędowej, sportowej Toyoty Corolli AE86. Model ten jednak nigdy nie był oferowany w PRL w sieci POL-MOT. Wiadomo również, że malarz nigdy nie wyjechał za granicę Polski, więc nie mógł nabyć auta np. we Francji. Zresztą w 1987 r. AE86 było już wycofane z oferty Toyoty w Europie. W PRL sprzedawano wówczas wyłącznie auta z silnikami Diesla, których nie montowano w samochodach o sportowej charakterystyce.

Corolla z Dieslem

Ponad wszelką wątpliwość wiadomo jednak, że w 1988 r. Beksińscy nabyli w POL-MOT nową Toyotę Corollę 1.8D (oznaczenie fabryczne CE90) w wersji sedan w kolorze Silver Metallic 164. Wówczas auto kosztowało ponad 8 tys. dolarów. Oszczędny, a przy tym dynamiczny diesel umożliwiał pokonywanie długich tras bez konieczności posiadania kartek na etylinę, jak wówczas nazywano benzynę, dostępną wyłącznie na stacjach CPN.

Auto z numerem rejestracyjnym WAG 2556 jest widoczne na kilku zdjęciach. Widzimy je również na filmie video realizowanym podczas letniego wyjazdu w 1989 r. Skąd decyzja o zakupie japońskiego pojazdu? Niewykluczone, że twórca zetknął się z pozytywnymi opiniami o Toyocie, jakie pod koniec dekady były już znane w Polsce. Lubił wszelkie nowości technologiczne. Podczas malowania, przez kilkanaście godzin dziennie słuchał muzyki: od klasyki do gitarowego rocka. W jego pracowni stał wysokiej klasy, japoński sprzęt audio i bateria głośników. Był także pasjonatem techniki video i dokumentował swoją pracę.

Corolla WXD 8705

Po kilku latach eksploatacji pierwszej srebrnej Corolli, Zdzisław i Zofia Beksińscy podjęli decyzję o zakupie nowego samochodu tej samej marki. Wybór padł na produkowaną od sierpnia 1992 r. Corollę serii AE101 z 5-drzwiowym nadwoziem liftback. Auto kosztowało ponad 9 tys. dolarów, czyli równowartość 185 mln zł, na co składały się również zabójcze cło importowe (35 proc.) i podatek.

Samochód napędzany był 4-cylindrowym, 16-zaworowym silnikiem benzynowym 4A-FE o poj. 1.6 i mocy 114 KM. Pojazd w metalizowanym kolorze Dark Grey był wyposażony m.in. w układ wspomagania kierownicy i tapicerkę z grafitowego weluru. Prędkość maksymalna wynosiła 195 km/h. Warto dodać, że wówczas była to absolutnie topowa wersja Toyoty Corolli dostępna na polskim rynku.

Malarz uwiecznił nowe auto na kilku filmach rejestrowanych domową kamerą VHS. Pojazd widzimy także na licznych zdjęciach wykonanych cyfrowymi aparatami przez malarza gdzieś na ulicy, w drodze do znajomych czy też na osiedlowym parkingu na Służewiu. W kadrze – Toyota z numerem rejestracyjnym WXD 8705 zaparkowana na poboczu szosy, w lesie lub na polnej drodze. Obok mierzący 1,88 metra wzrostu Beksiński i jego filigranowa żona, która znakomicie sprawdzała się w roli kierowcy.

W dobrych rękach przez 20 lat

Niedługo po śmierci Zofii Beksińskiej, Corolla została podarowana (lub sprzedana) 75-letniemu wówczas inż. Emilowi Kucowi, szwagrowi malarza.

Pojazd otrzymał tablice rejestracyjne WXW 623W. Przez dwie dekady auto pokonało niewielki przebieg i było regularnie serwisowane. Wiosną 2019 r. Muzeum Historyczne w Sanoku zakupiło samochód malarza. Obecnie stanowi on element ekspozycji plenerowej. Auto jest eksponowane pod wiatą na dziedzińcu. W tle są prezentowane zdjęcia państwa Beksińskich wykonane przy Corolli w latach 1993-98. We wnętrzu zainstalowano ekran, na którym są wyświetlane filmy video z rodzinnych eskapad grafitową Corollą i sceny z życia niezwykłej rodziny. Auto jest obecnie zarejestrowane z numerem RSA 2H jako „pojazd zabytkowy użytkowany przez osoby o wysokiej randze w społeczeństwie”. Samochód ma przebieg ok. 134 tys. km.

600 obrazów, tysiące rysunków

Na początku XXI w. samotny już Beksiński zapisał cały swój majątek i dorobek artystyczny na rzecz Muzeum Historycznego w Sanoku. Od 2012 r. na trzech kondygnacjach w południowym skrzydle Zamku Królewskiego jest czynna największa na świecie ekspozycja ponad 600 obrazów i tysięcy rysunków, rzeźb i fotografii wykonanych przez Zdzisława Beksińskiego od wczesnego dzieciństwa aż do śmierci. Co roku z całego świata przyjeżdża tu ponad 50 tys. zwiedzających.

Cennym eksponatem wystawy stała się grafitowa Toyota Corolla 1.6 GLi Liftback, ostatni samochód rodziny Beksińskich, zachowana w znakomitym stanie. Samochód ten jest niezwykłą pamiątką materialną po jednym z najwybitniejszych twórców polskiej sztuki współczesnej. Nader rzadko zdarza się, by w muzeum prócz dzieł, eksponowano autentyczny, dobrze zachowany pojazd należący do ich twórcy. Poza kolekcją Beksińskiego w sanockim muzeum są także interesujące zbiory sztuki cerkiewnej, dział poświęcony malarstwu portretowemu XVII-XIX w, bogata ekspozycja malarstwa polskiego ufundowana przez małżeństwo Prochasków oraz wiele innych atrakcji. To bez wątpienia jedna z czołowych kolekcji sztuki w Polsce.

Foto: arch. Muzeum Historyczne w Sanoku

Podziękowania dla dyrektora Muzeum Historycznego w Sanoku, dr. Jarosława Serafina za udostępnienie zdjęć i pomoc w ustaleniu nieznanych dotąd faktów z życia artysty.


Tagi:
Zdzisław Beksiński, Sanocka Fabryka Autobusów, Zofia Stankiewicz, Fiat 126p, Ford Escort, Toyota Corolla 1.8D, Toyota Corolla 1.6 GLi Liftback

Zobacz podobne artykuły:

Tajemniczy prototyp Peugeota
kalendarz 18/04 2024

Tajemniczy prototyp Peugeota

Prezentacje / Concept Cars

2024.04.18

Był praktycznie gotowy do produkcji. Powstał tylko w jednym egzemplarzu.
Fiat Panda 4x4 – 40 lat
kalendarz 07/04 2024

Fiat Panda 4x4 – 40 lat

Wiadomości / Ciekawostki

2024.04.07

W 1983 r. zadebiutowała Panda 4x4, która została sprzedana w liczbie 800 tys. sztuk.
Mercedes Vision EQXX z nowym rekordem
kalendarz 01/04 2024

Mercedes Vision EQXX z nowym rekordem

Wiadomości / Ciekawostki

2024.04.01

Trasa na Bliskim Wschodzie to trzecia długodystansowa podróż Vision EQXX na dystansie ponad 1000 km odbyta na jednym ładowaniu.
Najnowsze artykuły:
Alfa Romeo - nazwa Milano już była

Alfa Romeo - nazwa Milano już była

Wiadomości / News

2024.04.24

To nie pierwszy raz, kiedy Alfa Romeo zrezygnowała z nazwy Milano.
 Dwie duże marki chińskich samochodów w tym roku trafią do Polski

Dwie duże marki chińskich samochodów w tym roku trafią do Polski

Wiadomości / Gorące tematy

2024.04.23

Są w stanie konkurować jakością z europejskimi producentami aut.
 Im większy luksus, tym większe… ryzyko!

Im większy luksus, tym większe… ryzyko!

Używane

2024.04.22

Spośród 20 samochodów ze zmanipulowaną historią serwisową lub cofniętym licznikiem, aż 14 należy właśnie do klasy wyższej.