Suzuki Ignis 1,2 Hybrid Dual Jet 83 KM 2WD CVT – Miejski oryginał
Mały crossover ze stajni Suzuki pojawił się w Europie w 2000 roku. Był swoistym suplementem dla bardzo terenowego modelu Jimny. Druga generacja auta miała być ostatnią. Po zakończeniu produkcji w 2008 roku nikt nie przypuszczał, że samochód powróci. A jednak! W 2016, po 8 latach przerwy debiutowała III generacja Ignisa. Nadal pozostał crossoverem, ale w bardzo japońskim stylu. Wyglądem nawiązuje do stylistyki popularnych w Japonii kei cars…
Autu ze stajni Suzuki nie brakuje oryginalności. Po latach przerwy Ignis przeszedł metamorfozę i diametralnie zmienił wygląd. Z typowej, trzybryłowej pseudoterenówki stał się oryginalną fuzją kei cara i hatchbacka. Dzięki temu sprawia wrażenie twardziela.
Crossover ultrakompaktowy jak nazywają Ignisa vol III w Suzuki mierzy 3700 mm długości, 1660 mm szerokości i 1595 mm wysokości. Jest więc wymiarowany jak auta z segmentu A. Jest jednak coś, co odróżnia go od maluchów A-segmentowych. To rozstaw osi. Ten, mierzy bowiem aż 2435 mm. Dzięki temu przestrzeni w kokpicie jest zaskakująco dużo.
Crossover Suzuki przewiezie wygodnie 4 dorosłe osoby i ich bagaż. Nawet nadwymiarowy. I nie jest to zadanie karkołomne. Tylne fotele (z tyłu Ignis też ma fotele) są przesuwane, dlatego w razie czego pozwalają na powiększenie przestrzeni bagażowej ze skromnych 205 do prawie 500 litrów! A po położeniu oparć robi się prawie 1100 litrów na bagaż.
Nawiązuje do innych modeli Suzuki
Wbrew pozorom, pomimo sprej dawki indywidualizmu, auto jest nieodrodnym dzieckiem Suzuki. W stylistycznych detalach przodu auta odnajdujemy nawiązania do modelu Jimny czy poprzedniej Grand Vitary. Z kolei tył Ignisa to trochę Vitara i nieco SX4. Czasem takie koktajle są niestrawne i powodują kaca. Tym razem, wyszło perfekcyjnie.
Kokpit zaaranżowano z tego, co znamy z innych modeli firmy. Ale anturaż, już jakby przyjemniejszy od tego w innych modelach Suzuki. Innymi słowy obok wzorowej ergonomii mamy ciek dosyć ciekawą, nieprzeszarżowana stylistykę. Innymi słowy: skromnie, ale nie ubogo, ciekawie i przewidywalnie. Przy czym przewidywalnie, nie jest tu absolutnie zarzutem. Jedyne, do czego można przyczepić, to średnia jakość plastików. Są twarde i niezbyt przyjemne w dotyku. Za to ich spasowanie wprost perfekcyjne.
Jak to w przypadku Suzuki, pod maską wyboru nie ma. Ignisa napędza 1,2-litrowy wolnossący silnik termiczny wsparty układem mikrohybrydowym SVHS. Zgrany tandem generuje nieprzesadne 90 KM mocy przy 6000 obrotach i maksymalny moment 120 Nm od 4400 obrotów. Cała moc idzie na przednie koła (w opcji jest też układ All Grip) via automat a właściwie skrzynia bezstopniowa CVT. Układ działa sprawnie. Oczywiście, pod warunkiem, że nie zmuszamy auta do gwałtownego sprintu. Wtedy, jak wiadomo bezstopniowy wariator staje się głośny. Niestety, autu brakuje też wigoru. Taki zestaw, czyli motor 1,2 z mikrohybrydą plus skrzynia CVT sugerowałbym do jazdy w mieście lub na krótszych dystansach. W trasie i z obciążeniem wymuszenie gwałtownego sprintu staje się zadaniem karkołomnym. Zresztą, sugerują to osiągi. Prędkość maksymalna to około 155 km/h a przyspieszenie 0-100 zajmuje Ignisowi około 12,5 sekundy.
Oszczędność jednostki
Choć jednostka nie gwarantuje oszałamiającej dynamiki za to zapewnia bardzo przyzwoity apetyt na paliwo. Teoretycznie (dane producenta) Ignis z mikrohybrydą SVHS, przednim napędem i skrzynią CVT pobiera 6,6 litra w cyklu miejskim, 4,7 w trasie i 5,5 średnio. Nam, wyszło w praktyce około 7,0 litra w mieście, 5,8 w trasie i 6,2 średnio w całym teście. Do apetytu na benzynę nie mamy więc absolutne żadnych zastrzeżeń.
Do prowadzenia auta w zasadzie też. Z małym, ale! Układ kierowniczy jest wystarczająco precyzyjny i bezpośredni. Dobrze współpracuje z kierowcą. Dostarcza mu niezbędnych informacji. Problemem jest dziwne zawieszenie, z którym nie polubiłem się do końca testu. Na nierównej drodze kanciaste nadwozie mocno podskakuje. W zakrętach przednionapędowy samochód nie gubi wprawdzie toru jazdy, ale trzeba go zdecydowanie i często kontrować. Na te bolączki pomógłby układ All Grip, ale auto z napędem 4x4 jest zdecydowanie za drogie. No cóż, nie są to dobre informacje, bo w przypadku crossovera kierowca (w mojej opinii bezsensownie) liczy na prowadzenie lepsze niż hatchbacka. I tu może być niemile zaskoczony.
Suzuki Ignis to bardzo ciekawa propozycja. Ma spory wachlarz zalet. Nie jest jednak bez wad. Jego atut to prezencja. Ignis świetnie wygląda. Ale w wersji 2WD nie jest mistrzem precyzji. W wersji AWD jest zwyczajnie drogi! Motor wolnossący jest wprawdzie bardzo oszczędny, za to oszałamia dynamiką. Może to już czas, żeby do kabiny zawitały ładniejsze plastiki a pod maskę motor z turbiną? Bardzo dobrze zrobiło by to Ignisowi, który wreszcie mógłby wyjść z niszowego dołka…
MOTOTRENDY.PL
Zalety auta:
- duży prześwit
- regulowana wielkość bagażnika
- cena
Wady auta:
- niewielki silnik bez turbiny
- przeciętna jakość plastików w kabinie
Podstawowe wymiary zewnętrzne Suzuki Ignis 1,2 Hybrid Dual Jet 83 KM 2WD CVT:
Długość 3700 mm
Szerokość 1600 mm
Wysokość 1595 mm
Rozstaw osi 2460 mm
Napęd: przedni
Skrzynia biegów CVT
Silnik: wolnossący 1246 cm3
Maksymalna moc: 90 KM od 6000 obr/min
Maksymalny moment obrotowy: 120 Nm przy 4400 obr/min
Deklarowane spalanie (m/tr/śr): 6,6/4,7/5,5 l
Spalanie w redakcyjnym teście: 7,0/5,8/6,2 l
Pojemność zbiornika paliwa: 32 l
Pojemność bagażnika: 260/500/1100 l
Cena: od 66 900 zł
Zobacz podobne artykuły:
Suzuki Swift 2024 – Przed premierą
Prezentacje / Nowości
2023.12.07
Nissan X-Trail e-POWER e-4ORCE 213 KM – Świat stanął na głowie
Testy / Testy
2023.09.22
Opel Mokka 1.2 Turbo GS Line 130 KM – Młodzieżowy styl
Testy / Testy
2023.09.22
Holowanie to 9 na 10 interwencji assistance dla motocykli
Finanse / Ubezpieczenia
2024.03.28
Rajd Safari - Kajetanowicz liderem w WRC2
Wiadomości / Moto sport
2024.03.28
Nissany już wkrótce tylko elektryczne
Wiadomości / News
2024.03.28